Skip to content
  • HOME
  • O KSIĄŻCE
  • WIERSZE
  • MEDIA
  • OFERTA
  • KONTAKT

Wierszydła Straszydła

WIERSZYDŁA STRASZYDŁA to bestiariusz satyryczny, który tworzy 55 dowcipnych wierszy. Ich bohaterami są postaci z mitologii słowiańskiej, ale nie tylko. Ta bogato ilustrowana i pięknie wydana książka, mająca 120 stron, to świetna lektura dla tych, którzy lubią świat stworów i potworów, dobrych i złych duchów, chochlików, czartów, biesów, boginek i innych straszydeł i straszydełek, które w tej książce bardziej jednak bawią niż straszą…

  • HOME
  • O KSIĄŻCE
  • WIERSZE
  • MEDIA
  • OFERTA
  • KONTAKT

KONTAKT

  • Home
  • KONTAKT

Zamawianie książki oraz kontakt z autorami:

Sylwia Łabędzka

wierszydlastraszydla@gmail.com

Dariusz Łabędzki

darek@labedzki.com.pl

darek@karykatury.com.pl

kom. +48 603 969 267

pracownia / osobisty odbiór zamówionych książek

ul. Mazurska 15, 60-433 Poznań

Sylwia Łabędzka
Dariusz Łabędzki

ZAPRASZAMY DO WSPÓŁPRACY

Teksty kilku wybranych wierszy
(numeracja wg spisu treści w książce)

autorka: Sylwia Łabędzka
tytuł: WIERSZYDŁA STRASZYDŁA

1. UPIÓR 
Z mozołem, trudem i uporem
zmagam się proszę Was z upiorem.
Nazwę tę noszą liczne zjawy,
więc temat nader jest ciekawy.
Potwornie jest familia wielka.
W niej zmora, wampir, straszydełka,
toteż pokaźny jest i gruby
album rodzinny - powód chluby.
Upiory spotkasz w miejscach wielu,
lecz o tym później Przyjacielu.
Na razie orzec mogę szczerze,
że jeden straszy wciąż w operze*.
*I święcie w to wierzę,
że wyje jak zwierzę.

3. BABA CMENTARNA 
Kto tam się po nocy skrada?
To cmentarna wstrętna baba,
która chętnie trupy zjada.
A że wścibskie to babisko
wszędzie rozgrzebuje wszystko:
rzuca kości, czaszki toczy,
zbiera, co jej wpadnie w oczy,
a gdy spotka nieboraka
chwyta go potwora taka
i ciągnie wnet z całej siły
pomiędzy ciemne mogiły.
Tam pozbywa się chojraka.
co nie zdążył dać drapaka.
Później zaś z lubością je
to, co w nim znajduje się*.
*Najbardziej lubi jeść szpik,
pochłania go więc w mig.

4. BABA GROCHOWA
O ile zupa grochowa
jest pyszna i całkiem zdrowa,
o tyle zwiewać wypada,
gdy idzie grochowa baba.
Gdy spotka śpiącego żniwiarza
z radością wbija weń kły, 
więc jeśli żniwiarz przeżyje
jest na nią cokolwiek zły.
Bo babsko na polach kusi,
chapsa wszystkich i dusi.
Gdy sunie więc baba grochowa
niech każdy w krzakach się chowa*.
Poznacie ją nie po krawacie,
lecz po z grochowin szacie.
Na głowie ma suche badyle
i... to już chyba tyle.
*Dotyczy to zwłaszcza maluchów,
które lądują w jej brzuchu.

5. BAJ
Chodzi baj po ścianie,
drepcze po suficie,
lecz ludziom umila,
nie uprzykrza życie.
Gdyż za miskę mleka
i kaszy garsteczkę
do snu wszystkim dziatkom
zaśpiewa piosneczkę.
Tak je głosem słodkim
do snu ukołysze,
że rodzice szybko
nocną mają ciszę*.
*Gdy o ciszy słyszę,
też na to się piszę.
Bo gdy w domu dwa srajdziaki,
przydałby mi się baj taki.

7. BANNIK
W niektórych starych słownikach
znalazłam opis bannika.
Otóż w książkach tych stało,
że ludzi całkiem niemało
w ogóle się go nie bało
(ja owszem - przyznam nieśmiało).
Żył ów karzełek wśród ludzi,
co czasem zdziwienie budzi,
bo jednak przyznacie szczerze,
że to nie domowe zwierzę.
Mieszkał w łaźni*, stąd "łaźnik"
także na niego wołano.
Dokładał do ognia polano,
doglądał ciepłych kamieni,
witkami smagał po ziemi,
a za ludzi wygody
żądał cebrzyka wody.
W sumie to trochę szkoda,
że teraz się już nie spotyka
miłego dziadka bannika.
*Dziś w łaźniach zamiast banników
piętrzy się stos poranników.

10. BŁĘDNE OGNIKI
Ze śledztwa mego wynika,
że ten, kto widzi ognika
ile ma sił w nogach zmyka.*
Choć złości nie ma w nim wcale
straszy i tak doskonale.
Bo rzec to trzeba kolego,
nachodzi na wpół umarłego.
Widuje go biedak przed zgonem
(co ponoć jest zabobonem).
A spotkać się go zdarza
na łąkach podmokłych, cmentarzach.
Gdy ktoś chce zobaczyć go z bliska
trach! - ognik znika jak iskra,
co żarzy się tylko chwilę
i resztę ma w sumie w tyle.
* Ogniki - bezkształtne stwory powstałe z dusz,
strzegące skarbów i już.

14. BOROWA CIOTKA
Kto babulkę w lesie spotka,
wie, że to borowa ciotka*.
Specyficzne ma ubranie,
 zwrócę więc uwagę na nie:
nosi długą suknię rudą,
a że jest osobą chudą,
pasek ma z igliwia modny,
(tyleż strojny, co wygodny),
zaś na głowę (ku ozdobie)
wkłada diadem z szyszek sobie.
No a w dłoni (spójrzcie sami)
koszyk trzyma z owocami**.
Jest cioteczka wszystkim znana
i powszechnie uwielbiana,
gdyż dzieciakom z okolicy
daje zwykle moc słodyczy
(miód, jagody i orzechy,
i maliny dla uciechy).
I zwierzęta ją kochają.
Chodzą za nią raźną zgrają.
Zawsze sarny i jelonki
są u boku dziada żonki.
* Żoną jest leśnego dziada,
 o czym wspomnieć tu wypada.
** Z owocami z lasu,
dopowiem zawczasu.

15. BOROWY
Był borowy (zwany leszym)
duchem puszczy, leśnym pieszym,
co przemierzał gęste knieje,
sprawdzając co gdzie się dzieje.
Gdy ktoś zbłądził w jego progi,
rzucał mu kłody pod nogi*.
Bądź w niedźwiedzia się zamieniał,
rycząc jakby od niechcenia,
ale odgłos ten kolego
przerażał naprawdę każdego!
(Czasem też się przeistaczał
w wilka, wicher lub w puchacza).
Kiedy spojrzał na gagatka
swoim demonicznym wzrokiem,
to ancymon głuchł lub ślepnął
i już dziarskim nie szedł krokiem.
Lecz na szczęście owe czary
były tylko tymczasowe
i niebawem leśny intruz
uff... na powrót tryskał zdrowiem.
* Kłody te były dość liczne,
prawdziwe, nie metaforyczne.

17. BUC 
Brat się ze mną wykłóca,
że widział kiedyś buca.
O! Spotkać go to nie sztuka.
Nie trzeba daleko szukać.
Jest buców niestety bez liku
w parku i na chodniku,
w sklepach, bankach i szkołach...
Mnóstwo jest ich dokoła*.
Gdy ktoś jest mędrkiem
i świata pępkiem,
gburem, prostakiem,
bubkiem, ważniakiem,
to właśnie bucem go zwiemy,
o czym powszechnie wiemy.
Buc jest (już bez przenośni)
straszydłem, co w domach gości.
Mieszka pod łóżkiem lub w szafie,
na strychu też nań natrafię.
A kiedy księżyc już świeci
bije i straszy dzieci.
(Ofiary tego potworka 
zwykle trafiają do worka).
Na szczęście tylko niegrzeczne,
 więc głowę dam żeście bezpieczne.
*A byłoby bardzo miło,
gdy ich wcale nie było.

18. BIES
- Czy jest tu bies*?
- Yes! Yes! Yes!
Przez bagna gna typ bardzo męski
sprowadza ciągle nowe klęski.
Ma troje oczu, rogi na głowie,
Ostre kły w pysku – zbój co się zowie!
Bierzmy więc szybko nogi za pas,
bo chętnie dorwie także i nas.
Jednak jest sposób na biesa tego:
boi się noża poświęconego,
wielkiego huku i martwej sroki
- sam wtedy zmyka ów zbir trójoki.
*Bies był demonem przedchrześcijańskim,
zwanym później diabłem (nie mylić z tasmańskim).

19. BZIONEK
Wyznać wam po cichu mogę:
znam do domku bzionka* drogę!
Mieszka pod krzakiem czarnego bzu.
O! Właśnie tu!
Dokładnie tu, a nie tam.
Wspaniałą mapę mam!
Nie wiem tylko jak wygląda,
gdy w lusterku się przegląda.
Może wy mi odpowiecie,
 jeśli coś o bzionkach wiecie?
Czy więc bzionki 
są żółciutkie jak minionki?
Czy wkładają kalesonki,
a w bluzkach mają kieszonki?
A może noszą czapeczki
i czary wkładają do teczki?
Ale jak wywabić bzionka, 
skoro przy drzwiach nie ma dzwonka?
I po co właściwie go szukać?
A jeśli nie dzwonić to pukać?
Otóż gdy masz gorączkę
niech ktoś weźmie cię za rączkę
i do bzionka się zgłosi,
który choroby znosi.
Wypędza je i wygania,
pomaga bez narzekania.
* Bzionek - opiekuńczy duch,
który przepędza złe czary
upierdliwe jak komary.

21. CHOCHLIK
Chochlik to psotny duszek.
który, choć wygląd miał kota,
wcale nie łapał muszek*
i marna z nim była robota.
Bo zamiast pomagać - rozrabiał
i nowe wciąż sadził susy,
gdy ktoś go z pokoju wywabiał,
nie umiał pokonać pokusy,
robił więc różne psikusy.
Czasem aż gospodyni tak się na niego wściekła,
że ścierą przez łeb go zdzieliła,
lecz zanim duszyczka uciekła,
wpadała w nie lada szał
i tłukła talerze, że ał...
Zrzucała też z półek jedzenie
aż ciarki mam na wspomnienie
ile w wyniku tego
sprzątania czekało każdego.
*Często się słyszy,
że koty łapią nie muszki lecz myszy.
Ale - jak mawia tata -
kot łapie wszystko co lata,
to znaczy po prostu jest w ruchu,
więc muszkę, co brzęczy przy uchu też. Wiesz?

24. CZART 
Słyszałam raz o czarcie,
stojącym na warcie.
Pilnując piekła bram,
wartę tę pełnił sam.
Aż nagle podszedł doń
nie kto inny lecz koń
i rzekł: "Kuzynie!
Jakże ci tu czas płynie?"
Czart się oburzył nie na żarty*
(bo tak oburzają się czarty).
Prychnął też demon ów,
bo aż zabrakło mu słów.
A potem zapytał wkurzony,
dlaczego z koniem został spowinowacony.
Ma w sobie przecież KOZŁA pół
(stoi w dowodzie jak wół),
drugie pół ma człowieka,
więc koń niech raczej nie czeka,
lecz bierze nogi za pas
i zwiewa (choćby i w las),
bo ten, kto czarta znieważa,
niech lepiej na siebie uważa!
* W ogóle będziesz miał farta,
jeśli unikniesz spotkania czarta.

29.  FEBRA
Mam zagadkę: Któż to taki?
Na drzwiach dziwne kreśli znaki.
Choć wygląda jak dziewczyna,
która się do okien wspina,
by zaglądać do środka,
to nieszczęście z rąk jej spotka
śpiących błogo domowników,
gdyż problemów z nią bez liku!
Rozwiązaniem tej zagadki
była febra drogie dziatki,
która nocą bez pardonu
ładowała się do domu.
W mgłę się szybko zamieniała
i już śpiący był  w opałach.
Bowiem obłok wrogiej mgły
(nawet, gdybyś dech miał zły),
poprzez usta prędko wpadał
i na płucach wnet osiadał.
Tam też demon chorobowy
do zabawy był gotowy.

30. GRZENIA
Postać nie do przecenienia
to domowy duszek - grzenia,
który misję jedną miał:
żeby człowiek dobrze spał*.
Nucił zatem kołysanki
i wygodne kładł posłanie,
by człek każdy mógł wypocząć
i być rześki kiedy wstanie.
Zaś jesienią...
Do snu także kładł zwierzęta,
w dni powszednie i od święta.
* Gdy spać nie może Jaś, kot czy muszka,
to na ratunek leci PO-DUSZKA.

38. LICHO
Gdy ktoś mnie zdenerwuje
(choć kiepsko się z tym czuję),
przeklinam wtedy cicho:
"A niech go porwie licho!",
bo stworek jest złośliwy,
mały, lecz upierdliwy.*
Kudłata ta potwora
(wciąż do figielków skora)
przemierza puszcze i pola,
gnębiąc ludzi wytrwale:
to babci schowa korale,
to bratu zamąci w głowie,
złą ścieżkę w lesie podpowie.
Zmęczone ludziska pytają:
"Kiedy to skończy się?".
A zmora im odpowie:
"To tylko licho wie!".
* Tu tata mnie poucza,
że to się nie wyklucza.

42. OCH
Czasem, gdy westchniesz: "Och!",
z podziemi wyłania się 
dziad z brodą do ziemi*.
I pyta: "Czego ci trzeba?".
Myślisz więc: "Gwiazdki z nieba!".
Lecz dobrze odpowiedź swą przemyśl,
tak, żeby trafić w sedno,
bo och każdemu może
życzenie spełnić jedno.
*Często, gdy ktoś się nawzdychał,
a jednak nie wezwał ocha,
w końcu tracił cierpliwość
i strzelał zwykłego fOCHa.

44. PIKULIK
Pikulik to mały stworek
noszony za pazuchą,
który swe dobre rady*
szeptał zwykle na ucho.
I ten, kto go hodował
bogaczem stawał się szybko.
Był więc pikulik nasz drogi
niejako złotą rybką.
Przynosił wielkie bogactwo,
lecz nic za darmo wszak nie ma...
Za jego magiczne usługi
wysoka czekała cena.
Ceną tą była dusza
krezusa nieszczęśnika,
który, choć stawał na rzęsach,
nie mógł się pozbyć chochlika.
W końcu umierał biedak
z żalu i ze zgryzoty,
bo kasy mu się zachciało,
zamiast uczciwej roboty.
*A radził w sprawach biznesów
i wszelkich interesów.

45. PIWOSZEK
A tu kto? No proszę!
Złośliwy piwoszek!
Choć imię urocze
i nie wróży bitki,
to dla bezpieczeństwa
ominę przybytki,
gdzie mieszka ów chochlik*,
co dla zwykłej hecy
namawia na kufel: 
jeden, drugi, trzeci.
I tak podchmielony,
acz jurny, więc durny,
mogę awanturę wzniecić
w dzień pochmurny.
A podczas awantur 
(oj bywa to różnie)
raz walnie ktoś w zęby,
a raz trafi w próżnię.
Na wszelki wypadek
(ceniąc uzębienie),
wracając do domu,
chętnie drogę zmienię.
*A żyje w pobliżu karczm, barów, zajazdów,
więc rad nie rad często używam objazdów.

46. POTERCZUK
Znam pewne wredne ptaszysko*,
które z radością zadziobuje wszystko
co tylko gdzieś się rusza,
a śmiga, że hulaj dusza!
Nie sypia, nie odpoczywa
(tak czasem z bestiami bywa),
i kiedy dzień jest pochmurny
nad ziemią drapieżnik jurny
leci, oczami świeci,
dziobie dorosłych i dzieci.
Zwiewaj więc jeśli się uda
nim dorwie cię ta paskuda.
*Poterczuki owe
oczy miały rubinowe.
Ostre dzioby i pazury,
nocne przemierzały chmury.

48. PÓŁNOCNICA
Północnica na golasa 
nad strumykiem sobie hasa.
Pierze białe, zwiewne ciuszki,
pokazując zgrabne nóżki,
krągłe biodra, wąską kibić...
Mogłaby się śmiało wybić
w modelingu albo w kinie
(wszak uroda jej nie minie)*.
Skoro jednak jest demonem 
pójdzie raczej w inną stronę
i jak zwykle do tej pory
będzie spędzać tu wieczory,
gdyż niewielkie ma ambicje:
ceniąc swoją aparycję
przeszczęśliwa będzie wiedząc,
 że mężczyźni w krzakach siedzą
przyczajeni, upojeni,
patrząc na nią zachwyceni.
*Bo tak już demony mają,
 że je lata omijają.

50. TROLLE
Zobaczyłam raz dwa trolle,
grzebiące łapskami w rosole*.
Gdy spotkałam te dzikusy
uciekałam sadząc susy,
bo stworzenia to złośliwe,
tępe, mało urodziwe,
za to silne są szalenie
(słońce zmienia je w kamienie).
Kradną często i obficie,
uprzykrzając ludziom życie.
Zwiewają w te pędy w knieje,
gdy coś głośnego się dzieje.
Nie cierpią bowiem hałasu,
więc w lesie siedzą zawczasu.
* Ja grzebać w rosole
bardziej łyżką wolę.
Każdy jednak pewnie woli
zupełnie inną odmianę trolli.
Towarzyskich, czarujących
i robiących słodkie minki.
Tak kochani! Toć do trolli
zaliczamy też Muminki!

51. WAMPIR
Wampir to wyraz zgoła nietrafiony.
Wymyślił go pewnie osobnik szalony
(bez krztyny pomyślunku,
co widać na rysunku).
Wszak logicznie byłoby pisać "wamPIJ",
bo przecież krew Wam pije,
gdy tylko w szyje się wbije.
Najbardziej groźny był Drakula,
 który po Transylwanii hulał.
Śmiałek raz stojąc na glebie,
krzyczał (robiąc pod siebie):
"Na śmierć cię wnet zabiję
tym osikowym kijem!".
Choć zwykle się udawało
zostało wampirów niemało.*
* Są dziś niestety dość liczne
wampiry energetyczne.

55. PROFESOR 
W indeksie stworów i potworów
aż roi się od profesorów,
którzy postrachem są uczniaków,
zarówno dziewczyn, jak chłopaków.
Przykładem wziętym wprost ze słownika
Jest postać Pana Profesora Bralczyka,
co z bujnym wąsem i w okularach,
niezłomnie wiedzę szerzyć się stara.
Jasno wykłada (i z cierpliwością)
dlaczego czasem napiszesz „ością”,
a innym razem „ościom” przyklaśniesz.
Od razu w głowie robi się jaśniej!
Lecz druga strona jest medalu,
gdy ignorantów sięgnie paru
sprawiedliwości ręka wielka,
to już gotowa jest aferka.
Ci zawstydzeni i skruszeni
kajają się w mig nawróceni
na ścieżkę wiedzy,gdzie z ochotą,
zwracają honor polskim zwrotom*.
*Gdyż do tej pory zamaszyście
Rzucali: „cool” i „zarąbiście”.
Czy to w eterze, czy na papierze,
W moc słowa Mistrza niezmiernie wierzę!









Copyright © All rights reserved.
Onefold by WEN Themes